Pogaństwo, czyli sztuka po taniości
Podobno wszystko kiedyś już było. NIe zgadzam się z tym twierdzeniem - książki takiej jak Czasy Piastów jeszcze nikt przed nie wydał :). Patrząc na egzemplarz, który przyszedł z drukarni mogę śmiało tak powiedzieć.
Natomiast pewne zjawiska dotyczące sztuki i religii są starsze niż polskie państwo. Mówiliśmy w poprzednim wpisie o chrześcijańskim zapatrywaniu na sztukę, dziś czas na pogańską wizję świata.
Pogaństwo nie zniknęło więc z dnia na dzień i wielu poddanych nadal skrycie oddawało cześć dawnym bóstwom. Wraz z nową religią przyszedł też nowy porządek społeczny i ekonomiczny. Zniknęły podziały plemienne, za to pojawiła się silna władza książęca oparta na podatkach i powinnościach poddanych, a to nie wszystkim się spodobało. Wielu życzyło sobie, żeby znów było tak jak kiedyś. Pewien stary pogański kapłan – żerca – opowiada właśnie bratankowi o wierze przodków.
Kiedyś to było, nie to co teraz. Spójrz, chłopcze, to tutaj twoi dziadowie przychodzili składać modły do pradawnych bóstw.
Nie wygląda zbyt imponująco. Spróchniały pień i hałda kości jak przed rzeźnią. Pomorcy i Lutycy przynajmniej stawiają malowane kąciny i posągi.
Bo się nauczyli tych głupot od Dunów i Sasów. Prawdziwa wiara słowiańska nie potrzebuje żadnych świątyń. Widzisz ten osmolony ślad? To Perun – bóg błyskawic – naznaczył z nieba swój dąb, który stał się przez to święty. Wystarczyło go ogrodzić i już można było wznosić tu modły i składać ofiary.
I wszystko, w co trzasnął piorun, stawało się święte?
Oczywiście, że nie. O tym zawsze orzekali ludzie widzący więcej, ci, co to potrafili dostrzec świat duchów dla reszty niedostępny. Tacy jak twój prapradziad. A wiesz, jak został żercą?
Pojęcia nie mam.
Pewnej nocy straszna burza złapała go w lesie. Błyskawica uderzyła w jego rumaka. Koń zginął, a jeździec przeżył – widomy znak, że go Perun wybrał na swego kapłana. Musiał tylko zjeść popiół ze spalonego siodła i od razu mógł wróżyć, zaklinać ogień i rozmawiać z duchami przodków. Potem przechodziło to już z ojca na syna, aż doszło do mnie. Kiedyś wszystko było prostsze.
Prościej się da. A to nie mieliście innych bożków?
Jakże nie? Perun jest najważniejszy, bo dziurawi kamiennym ostrzem chmury i zsyła deszcz. Ale jest jeszcze jego żona Perperuna, która rodzi zboża. Jego syn Swaróg kieruje wołami, co ciągną słońce po niebie, a wnuk Swarożyc sprowadza na ziemię ogień. A może to Dadźbóg? Już dobrze nie pamiętam. Weles mieszka pod ziemią i rządzi umarłymi. Rujewit zapewnia dobre zbiory grochu, a Porewit pilnuje, żeby piwo w dzbanach nie skisło. Chyba że na odwrót. Nieważne. Są jeszcze Mokosza, Lel, Polel, Dola, Dodola…
I Dododola? Sporo tego. I pewnie każde potrzebowało ofiary?
A pewnie, że tak! Bogów nie wolno gniewać. Ludzie znosili w miskach kaszę, chleby i wielkie słodkie kołacze. Do tego całe dzbany miodu i piwa. Część szła dla bóstwa, a część dla nas – żerców. Właściwie całkiem spora część. Głodny nigdy nie chodziłem. I w głowie przyjemnie szumiało. Oj, miałem wtedy, co i z kim wypić. To były czasy! Dziś to jakieś marne resztki.
Stryju, a ofiary z ludzi?
Ludziśmy nie zabijali. Chłopcze, wiadomo, że Perun lubi krew i musiał jej dostać do syta. Dla niego uśmiercało się konia, żeby miał na czym w zaświatach jeździć. Dla Welesa szły woły, a reszta zadowala się świniami i kurczakami.
Stryju, bądźże szczery!
Jak wyprawa na sąsiadów poszła dobrze, jeńców człowiek nałapał, to coś się chyba bóstwom należało? Ucięło się przed świętym kamieniem jedną czy dwie głowy i był spokój. Zresztą jeden braniec zastępował trzy woły, więc się opłacało. No i to byli wrogowie! W każdym razie nie nasi. Naszych nikt nie ruszał.
A wdowy?
Wdowy? Wdowy to zupełnie inna sprawa. Jak umarł wódz albo ktoś znaczny, to trzeba było kogoś, kto usługiwałby mu w zaświatach. No to kto jak nie żona? Myśmy tylko zadbali, żeby szybko dołączyła do męża. Ale przynajmniej na pogrzebach było wesoło. Jak już ciało spalono i zsypano prochy do urny, zaczynała się tryzna – ucztowanie, picie miodów, tańcowanie w maskach i zapasy. Ależ się tam działo! Kiedyś ludzie umieli się bawić. Byli dla siebie życzliwi, pomocni, otwarci na drugiego człowieka… była sąsiedzka pomoc.
Stryju, przecież żeście się z tymi zza rzeki nienawidzili jak wilki. Dziadek mi opowiadał. Co i rusz ktoś na kogoś najeżdżał, porywał bydło i ludzi sprzedawał w niewolę.
No bo musieliśmy mieć na okup dla tych, co mieszkali po drugiej stronie puszczy. Było ich trzy razy tyle co nas. Jak przyszli raz w roku, to srebro miało już na nich czekać. Inaczej brali, co i kogo chcieli. Czasami bywało ciężko. Za to wszyscy byli równi. Każdy miał mało i nikt się nie wywyższał. Wspólnieśmy stawiali grody, wspólnie się bili, wspólnie radzili. Ważne sprawy omawiało się na wiecach – każdy mógł się tam wypowiedzieć.
Wypowiedzieć się mógł każdy, ale decydowała starzyzna kapłanów. Stryju, byłem z poselstwem u Redarów, Dołężan i na Wolinie. Wszędzie wiece wyglądały tak samo – jak już się chłopy nagadały, decyzje zapadały zawsze po myśli tamtejszych żerców i starszyzny. A jak ktoś protestował, to dostawał kijem po grzbiecie, aż mu się odechciało. Założę się, że i u was było tak samo.
Bo inaczej wdałby się bałagan. Ktoś musi zawsze kierować ludem. Lepiej żebyśmy to byli my niż jakiś Piast i jego obcy kapłani. W tych czarnych sukniach wyglądają jak kruki, co szukają, gdzie by coś dziobnąć. Dziesiąta część naszych plonów idzie na tych darmozjadów.
Stryju, ale przecież dziesięciny nie płacą im poddani, tylko książę z tego, co mu się należy w podatkach.
Nieważne. Kiedyś księcia nie było, podatków, kościołów też – i jakoś się żyło. Każdy oddawał dla starszyzny po dwie skórki kunie na rok od chaty i jednego woła od kilku wsi. No i część z łupów, które zdobył na wojnie. To wystarczyło. Grody budowaliśmy sami i książęcej drużyny też nie było. Jak przyszła wojna, obierało się na jej czas wodza, który wzywał do walki pospolite ruszenie. Może i nie mieliśmy takiej pięknej broni, kolczug czy bojowych rumaków, ale za to było nas wielu. Każdy mąż stawał do boju.
Chyba słabo się to sprawdzało, skoro dostawaliście łupnia od wszystkich plemion wokół?
Kiedyś młodzież szanowała starszych i im nie pyskowała. Wracajmy do wioski. Wezmę tylko ten miód, żeby się nie zmarnował. Bogowie na pewno się nie obrażą.
WIELKI BRAK
Z terenów Polski znamy zaledwie kilka niewielkich i prymitywnych rzeźb figuratywnych, przypisywanych pogańskim czasom. Przy czym ich datowanie i znaczenie kultowe jest mocno dyskusyjne. Opisane na kartach zakonnych kronik bałwany podobne posągowi ze Zbrucza pojawiły się na Rusi i Połabiu prawdopodobnie pod wpływem silnych kontaktów z chrześcijaństwem i religią nordycką.
"Czasy Piastów" przyszły z drukarni i są już w regularnej sprzedaży . Do nabycia na stronie www.legendarz.pl w Klinice Języka i u MIchała w Fotomagu
tagi: historia
|
Zyszko |
1 maja 2025 09:35 |
Komentarze:
![]() |
Magazynier @Zyszko |
1 maja 2025 16:14 |
Powiedzmy prestidigitatorstwo. Trudne słówka. Nasze praszczury wolałyby coś prostszego ale za to szypiącego i sepleniącego. Np. sztuczki. Sztuczki mogą być tylko po taności. Plus.
Ps. Daj Boże kasę na te dokumenta.
|
Zyszko @gabriel-maciejewski 1 maja 2025 10:52 |
1 maja 2025 21:08 |
Dzięki, starałem się jakoś odnieść do nostalgii za komuną,
|
Zyszko @Magazynier 1 maja 2025 16:14 |
1 maja 2025 21:09 |
Dzięki, ten numer że zjedzeniem siodła to autentyk że Żmudzi.
![]() |
Szczodrocha33 @Zyszko |
1 maja 2025 21:26 |
Panie Zbigniewie, książka jest na pewno fantastyczna, będę w sierpniu w Polsce.
Muszę ją mieć.
Tzn. książkę, nie Polskę.
Jak Azja Basię Wołodyjowską.
|
KOSSOBOR @Zyszko |
2 maja 2025 01:31 |
Pyszny tekścik! Uczy logicznego sarkazmu. A bachory - jak powszechnie wiadomo - to zakała ludzkości i żerców ;)
![]() |
gabriel-maciejewski @Szczodrocha33 1 maja 2025 21:26 |
2 maja 2025 06:40 |
On ma na imię Paweł
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski 2 maja 2025 06:40 |
2 maja 2025 07:47 |
O, przepraszam, ja już stary grzmot.
Zyszko, tak sobie pomyslalem6 Zbyszko, czyli Zbigniew.
|
Zyszko @Szczodrocha33 2 maja 2025 07:47 |
2 maja 2025 10:35 |
Nic nie szkodzi
|
Zyszko @KOSSOBOR 2 maja 2025 01:31 |
2 maja 2025 10:39 |
Dzięki, smęcenie jak to kiedyś wspaniałe bywało trzeba czasem kontrować ironią
![]() |
Szczodrocha33 @Zyszko |
2 maja 2025 20:39 |
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że "Czasy Piastów" będą jeszcze do nabycia w księgarni "Klinika Języka" w sierpniu, jak przyjadę do Polski.
Bo ja tylko mogę kupić online w księgarni.
|
Zyszko @Szczodrocha33 2 maja 2025 20:39 |
3 maja 2025 09:46 |
Będą. Dopóki nie zrezygnuję z tej serii będę robił dodruki.
![]() |
Szczodrocha33 @Zyszko 3 maja 2025 09:46 |
3 maja 2025 14:22 |
Cieszę się bardzo panie Pawle.
I pozdrawiam.
Pańskie książki powinny się ukazywać w nakładzie 500 tysięcy [co najmniej], i być na liscie lektur szkolnych.
I prezydent powinien je czytać, w ramach tych "ćwiczeń narodowego czytania", zamiast jakiejś "Lalki" czy innego "Przedwiośnia".
Niestety, jest jak jest.
Bogu dzięki że mamy SN i Księgarnię Kliniki Języka.